Witam na blogu na własnej domenie nowej grafice i czystym blogowym skrypcie wordpress bez darmowych ograniczeń. Zapraszam również na fotobloga, nad którym właśnie pracuję ( odnośnik na stronie „galeria” www.fotoblog.swiebodzinskibiegacz.pl ).
Teraz przejdźmy do tematu. W ostatnim wpisie skoczyłem na Mistrzowskiej Dyszce w Poznaniu zamykającej „okres letni”.
1.) XXX Nocny Bieg Bachusa 05.09.2015 r.
[modula id=”4332″]
Zawody rozpoczynające winobranie w Zielonej Górze, mi zapadły w pamięć głownie z jednego powodu ale o tym napiszę później. Nocny Bieg Bachusa odbywa się na dystansie 10 km, 4 okrążenia po 2.5 km . Przez pierwsze okrążenie deszcz lał tak, że po ulicy Westerplatte w Zielonej Górze płynęła „rzeka” co bardzo spowalniało tempo bo miejscami bywało ślisko. Na szczęście potem się rozpogodziło, co nie zmieniało faktu, że byłem mokry na wylot. Drogo zapłaciłem za błąd popełniony z rana, gdy zjadłem jakąś niewiadomego pochodzenia owsiankę, po której „miałem problemy żołądkowe” i po 3 okrążeniu modliłem się tylko aby w toi-toiu na mecie był papier toaletowy. Takie Ciekawe wspomnienie, chociaż jest się z czego pośmiać. Trochę sytuacja podobna do Yohanna Dinizna olimpiadzie w Rio de Janeiro tylko u mnie nie było aż tak źle ( osobiście podziwiam tego człowieka za wytrwałość, determinację i odwagę . Ciekawscy o całej sytuacji mogą poczytać w Google do czego zapraszam szczególnie tych, którzy łatwo odpuszczają.) .Dzięki Bogu wszystko zakończyło się dobrze. Czas 50:54 godz, nie była to walka o życiówkę – chociaż taki był plan -skończyło się walką na płaszczyźnie fizjologicznej i najważniejsze, że chociaż w tej wygrałem. Medal dosyć ładny, organizacja ogólnie też zupełnie przyzwoita.
2. ) IV Novita Półmaraton Zielonogórski 13.09.2015
Zielonogórska polówka była biegiem wyjątkowym bo „dziewiczym”, pierwszy półmaraton w życiu. Strach przerażenie, ekscytacja z dystansu 21 km i pytanie – czy dam radę ? Wszystkie dotychczasowe starty to maksymalnie 10 km, a tym razem to prawie 2 godziny ciągłego biegu. Novita Półmaraton Zielonogórski to zawody zamykające winobranie w Zielonej Górze. Chyba oczywiste jest, że skoro otworzyłem to wypadało by również zakończyć . Ciężko pisać o planach, posiadałem raczej marzenia, ale to były marzenia długofalowe:np pamiątkowe srebro… ( miejsca 1-200 dostawały złoto, 201-501 srebro a pozostali brąz ). Oczywiście jak łatwo się domyślić na zawodach nie poszło wszystko idealnie. Pomimo połowy września był to bardzo upalny dzień. Zielona Góra jak sama nazwa miejscowości mówi nie należy do terenów, na których nie ma przewyższeń wiążących się z męczącymi zawodnika podbiegami. Nie pamiętam abym miał jakieś większe problemy bądź popełnił większe błędy, może tylko to, że za szybko rozpocząłem bieg i potem mi zabrakło przysłowiowej „pary”. Nie miałem większych problemów z dobiegnięciem do mety. Było ciężko i gorąco, ale z czasem 1:54 przekroczyłem ostatni punkt pomiarowy -co było jednocześnie moim najgorszym i najlepszym startem w półmaratonie. Medal muszę przyznać – jeden z ładniejszych z tamtego sezonu .Bardzo mi się też spodobała koszulka z pakietu startowego. Organizacja biegu bardzo dobra, więc pozostały mi po nim same pozytywne wspomnienia.
03.) 14 Świebodzińska 10 – 19.09.2015
W końcu bieg na który czekałem od długiego czasu, zawody na trasie którą znam bardzo dobrze, każdy zakręt, podbieg, dziurę…. Bieg, do którego mogłem sobie trenować dokładnie na wyznaczonej trasie biegu i czy się udało ? Świebodzińska Dziesiątka, akurat tutaj nie było marzeń, tu było założenie: zrobić życiówkę ( udało się a gdyby nie wiązanie buta na trasie było by jeszcze szybciej). Oczywiście na biegu nie mogło zabraknąć Kenijczyków, którzy zebrali wszystkie nagrody pieniężne i pojechali dalej, co według mnie jest niesprawiedliwe i nie ma ze współzawodnictwem lokalnych biegaczy nic wspólnego Już od początku biegu narzuciłem ostre tempo – możliwe, że spowodowane zbiegiem pod pomnikiem Jezusa, jednak po 2 km gdy trzymałem się w grupie z Kenijkami zdałem sobie sprawę, że to tempo mnie zamęczy i zwolniłem. Wszystko szło bardzo dobrze, do czasu drugiej pętli i podbiegu na wiadukt, gdzie opadłem trochę z sił i zwolniłem. Dzięki Bogu nie trwało to długo, bo adrenalina i widok mety szybko dodały mi tempa . Możliwe, że przesadziłem z prędkością na początku, albo ilością startów ( czwarty tydzień z rzędu ). Oczywiście bieg ukończyłem rekordem życiowym. O ile dobrze pamiętam 48.:24 min co wtedy było dla mnie „spełnieniem marzeń”. Organizacja na wysokim poziomie, medal bardzo ładny więc nie będę wypominał minimalnych uchybień bo po co ? Trzeba się cieszyć wynikiem i poczuciem godnego współzawodnictwa z kolegami.
https://www.youtube.com/watch?v=LjTcyuDSpEM
4.) II Otuski Bieg Przełajowy 26.09.2015
Zawody lokalne zorganizowane w Otuszu niedaleko Poznania. Trasa biegu przebiegała polnymi ścieżkami o dystansie 7 km. Wyjazd bardzo spontaniczny, ponieważ dosłownie na kilka dni przed imprezą wpadliśmy na pomysł ze znajomymi by się tam wybrać.Okazało się, że było warto i to nie tylko z powodu wylosowanego plecaka( hurra- nareszcie coś wylosowałem) Nie miałem większych przygód na trasie, może wyłącznie walkę z dopadającym mnie przemęczeniem. Końcowy czas 32:42 więc nie tak źle.Organizacyjnie można by było podawać Otuski Bieg Przełajowy jako przykład tego, jak powinny być organizowane takie lokalne niskobudżetowe biegi. Pomimo wyjątkowo niskiego wpisowego(10 zł )na mecie dostałem bardzo ładny medal, organizowane było ognisko z kiełbaskami, ciasta, gorące napoje a na zakończenie losowanie. Nie było tam oczywiście wypasionych gadżetów. Lecz organizator i tak nie pożałował nagród. Do wylosowania były chociażby słoiki z miodem- co było zabawne ( bo skoro cukier krzepi, to taki miód to chyba wymiata…:-). Jak widać, kiedy się chce to zawsze się coś wymyśli. Mi udało się wylosować plecak o którym pisałem wcześniej. Wyjątkowo pozytywne wspomnienia godne zapamiętania i oby takich startów było więcej.
Pozostałe biegi tzn Amber Expo Gdańsk Półmaraton, Wolsztyński bieg 11 listopada oraz I Charytatywny Bieg Dobrych mikołajów w kolejnej i ostatniej części.