Od momentu kiedy mój „biegowy partner” został wyeliminowany z gry nastąpiło załamanie. Tyle przygotowywań i wszystko na marne- bo nie mam z kim biec? Fatum nad drużyną „Bo jak nie my to kto” ??? Nie! – nazwałbym to raczej niekorzystnym splotem zbiegów okoliczności. Tak czy siak – trzeci raz zostałem na lodzie. Jak teraz znaleźć kogoś kto przebiegnie ze mną 50 km- 10 dni przed startem ? Praktycznie „niemożliwe,” ale czy w bieganiu jest takie słowo ? No własnie … Czy popadłem w depresję i rzuciłem buty w kąt ? Dobre żarty ! Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, przecież ultramaraton to nie zabawa.
Pakiet startowy 170 zł, tyle przygotowań, treningów, oczekiwania i mam tak odpuścić ? Nie, to nie przejdzie! Dlatego czas zacząć działać.To jest po prostu „ultra ” problem, z którym muszę się uporać.
ETAP NADZIEI: (jakoś to będzie )
Pierwsze dwa dni, spędziłem na poszukiwaniu kogoś ze znajomych, kto chciałby się przebiec – z resztą kto bez treningu zrobi połowę dystansu ? Było to pytanie retoryczne i jak łatwo się domyślić, poniosłem w ten sposób porażkę. Myślicie, że się poddałem ? Dobre żarty !! Nastąpiła zmiana taktyki. W Regulaminie nie jest napisane ile dana osoba musi przebiec kilometrów, może to być dowolny kilometraż – nie musi to być połowa czyli 51.5 km/51,5 km . W związku z tym, że planuję biec prawie 70 km postanowiłem wykorzystać ten fakt i szukać kogoś na pozostałe 35 km. Przestać marzyć o złamaniu 10 godzin, lecz biec na przetrwanie? – zawsze jakieś rozwiązanie .Wystawiłem ogłoszenie na Facebookowym wydarzeniu ADB Nowe Granice i zero odzewu. Minął dzień drugi trzeci i nic…
ETAP DESPERACJI:
W mojej może trochę głupiej łepetynie -(raczej szalonej) narodził się „desperacki„pomysł. Iść na całość czyli kategoria typowych ultrasów i biec jako singiel? – tylko czy warto biec samotnie tyle kilometrów, kończąc go z niedosytem ? Przebiegając 75 km, resztę mógłbym „iść z buta” -ale jeśli zrobić te 103 km to nie tak , aby cudem zmieścić się w limicie czasowym. Jeśli skończyć jakiś naprawdę solidny dystans to z jakimś „godnym” czasem, a nie idąc przez 1/4 trasy.
ETAP POCIESZANIA SIĘ ( kupno zegarka Garmin Forerunner 235)
ETAP „Bo jak nie my to kto” reaktywacja
Wtedy nastąpił przełom, odezwały się 3 chętne osoby – dwie na połowę trasy, jedna na 35 km -zostałem uratowany !! Ponownie wróciły nadzieje, na porządny czas – może mniej niż 10 godzin ? Jest to wykonalne, ale jeśli to wszystko na trasie się roztopi i nie zdąży wsiąknąć , to czeka nas jedno wielkie bagno. Już nie musiałem się martwić tym, że nie dam rady. Wykonam zamierzony cel czyli zejdę z trasy koło parkingu leśnego za Krepą.
ETAP NADZIEI:
Jak widać, kolejny raz okazało się, że w świecie Ultramaratonów słowo „nie da się” nic nie znaczy. Udało mi się znaleźć towarzysza i mam nadzieję, że duet w obecnym składzie dotrze do mety. Będzie bardzo nietypowo- osobę, z która będę biegł spotkam po raz pierwszy dopiero na wieczornej odprawie, czyli kilkanaście godzin przed startem. Ciekawe ile będzie takich drużyn 🙂
____________________________________________________________
„Bieganie – jest ogromnym znakiem zapytania stawianym sobie kazdego dnia. Czy będziesz mięczakiem, czy bedziesz silny dzisiaj?”
– Peter Maher, maratończyk, Olimpijczyk