Minął czas gdy żyłem Ultramaratonem Nowe Granice. Nie udało się, cóż.. 3. Gdańsk Maraton wydawał się taki odległy. Gdy płaciłem za wpisowe, było grubo ponad 100 dni. Dopiero informacja jaką mi dzisiejszego dnia podał Facebook – czyli przypomnienie o najważniejszych wydarzeniach zbliżającego się miesiąca całkowicie mnie przeraziło! Za miesiąc będę biegał nad morzem!
Zupełnie nie zdawałem sobie z tego sprawy, że kwiecień nadejdzie tak szybko – co prawda jest dopiero początek, ale czas płynie tak błyskawicznie. Zanim się obejrzę będzie już 25 marca (start w Żagańskim poligonowym błocie ), potem „szaleńczy okres świat” w pracy i zanim zauważę – będę w Gdańsku odbierał pakiet startowy.
Teraz po tym wszystkim co mnie spotkało na ostatnich zawodach zaczynam wątpić w swoje szanse na godne rozpoczęcie sezonu asfaltowego. Jednak z drugiej strony bieganie po asfalcie zawsze było dla mnie dużo prostsze i szybsze, niż biegi terenowe. Muszę też przyznać, że przez ostatnie miesiące bardzo mi tego asfaltu brakowało .
Start w Gdańsku będzie z pewnością wielkim sprawdzianem dla mojej formy i sam jestem ciekawy na co mnie stać. Jeśli uda mi się przy okazji zrobić życiówkę, będę szczęśliwy, a jeśli nie to będzie to wezwanie do dalszych zawziętych treningów – wydaje się, że powtórzenie czasu z Poznania 4:10 (straszna porażka) mi się nie przytrafi, ale „dystans królewski” dyktuje własne warunki i potrafi zaskoczyć człowieka wieloma niezaplanowanymi sytuacjami.
Dam radę czy nie ? – zobaczymy, staram się być optymistą. Wiem jedno, z pewnością nie będę już na trasie jadł pomarańczy – osoby czytające bloga wiedzą co mam na myśli. ?