Dawno mnie tutaj nie było.Jakoś moja doba zrobiła się za krótka . Po pracy i treningach nie mogłem dogonić weny. Robiłem ponad 100 km samych wybiegań tygodniowo i na twórczość po prostu zabrakło mi siły. Dopiero sobie dzisiaj uświadomiłem, ze za 11 dni minie rok od mojego pierwszego wpisu blogowego ( jeszcze na darmowej stronie wordpressa ).
Dzisiaj poruszę troszkę dziwny, zabawny ale i kontrowersyjny temat – czyli robienie sobie selfie na treningach. W tym momencie nasuwa się pytanie – biegamy na pokaz, aby się dowartościować i pochwalić na Facebooku, Snapie itd, czy tylko zaczęliśmy korzystać z tego, co kilka lat temu jeszcze nie było dostępne ? Coraz częściej wydaje mi się, że duża część biegaczy robi to wyłącznie po to, by się pochwalić. Nie można mieć do nikogo pretensji, nastała teraz era smartfonów robiących często lepsze fotki niż niskobudżetowe lustrzanki … Tak czy inaczej „czasy NOKII 3310 „dawno minęły – ach ten wężyk 🙂
Technika poszła do przodu, internet LTE- dzięki któremu wstawienie fotki na fejsa trwa kilka sekund, jeszcze bardziej zachęca do obwieszczenia całemu światu, że się wyszło o 6 rano na trening. Wyczerpanie się pakietu danych oznacza brak sensu treningu ??! Wydaje się to trochę dziwne, ale znam takich ludzi. Nie żebym miał coś przeciwko temu, bo bardzo często też wstawiam podobne zdjęcia ale zastanawiam się gdzie są granice…
Patrząc często na ludzi stojących nawet przez kilka minut w jednym miejscu i robiących dziwne pozy „szczerząc się” do telefonu- często się z nich śmieję, bo tak zabawnie wyglądają. Dopiero dzięki temu zrozumiałem jak jak sam się idiotycznie prezentuję kończąc niektóre treningi . Czasami zdarza mi się pobiegać na siłowni i co najdziwniejsze, widuję większą kolejkę do lustra aby zrobić fotkę i pokazać światu „bycie fit„, niż do maszyn służących do ćwiczeń. Zaczynam się zastanawiać, czy to aby nie jest trochę chore takie lansowanie się przed światem ?
Z drugiej strony- jeżeli komuś to poprawia samopoczucie i go uszczęśliwia, to o ile nie stanie mi na środku chodnika zagradzając przejście, to nie mam nic przeciwko samouwiecznianiu . Jeśli kogoś to bawi, daje mu wytchnienie i pomaga się dowartościować , to dlaczego tego zabraniać i potępiać ? Zawsze można wyłączyć obserwację na Facebooku jeżeli kogoś takie fotki aż tak bardzo drażnią.
Ciężko stwierdzić co tu jest normalne – mamy XXI wiek erę gadżetów. W związku tym jakoś tak smutno byłoby nie korzystać z dzisiejszych udogodnień. Wydaje mi się, że wszystko można zaakceptować ale oczywiście z umiarem , bo po przekroczeniu pewnej granicy ciężko jest rozdzielić życie online od prywatnego. Wszystko łączy się w całość i żyjemy tylko Fejsem, Snapem itd – a to z pewnością nie wychodzi na zdrowie.
A tak już całkiem prywatnie to powiem, że dla mnie moje selfiaczki to taki obrazkowy pamiętnik pogody, okoliczności przyrody, cierpienia malującego się na moim obliczu po ciężkich treningach i dokumentowania procesu przemiany z całkowitego laika w „ultrasa” 🙂