Gdy emocje już opadną,
jak po wielkiej bitwie kurz (…)”
Emocje były, bitwa z bólem i samym sobą też- i nadszedł moment zwątpienia…Zrobiłem co miałem i co dalej ? Straciłem nie tyle chęć do biegania , ile cel do jakiego zmierzam.Póki co postanowiłem , że docelowo będę się przygotowywał do wrześniowej Świebodzińskiej dziesiątki.
Wszystko było by super gdyby nie fakt, że jak raz posmakuje się świata biegów ultra, to bardzo ciężko o nich zapomnieć. Te krótsze wymagają całkiem innego treningu, krótszych wybiegań, szybszego tempa- a to zupełnie inna bajka .treningi dla 40 minut biegu byłyby dla mnie teraz chyba lekkim niedosytem.Może to dziwne ale zaczęło mi brakować bólu związanego z sporym codziennym kilometrażem.
Biegałem w dni gdy była ulewa, biegałem w nocy albo zmęczony po pracy. Niezależnie czy było zimno, czy upał, zawsze podnosiłem tyłek do góry i wyruszałem na trening. Bez gadania wykonywałem plan trenera, a teraz pomimo tego, że wciąż to robię brakuje mi celu. Dużo łatwiej jest trenować widząc przed sobą jakiś konkretny start.Ciągle staram się podwyższać sobie poprzeczkę i biegać coraz dalej i dalej a tu nagle aż tak w dół? Pokonałem 80 km w słońcu i z wieloma przygodami a tu nagle 10 km po mieście ? Zdałem sobie też sprawę z tego, że jeszcze niedawno niedoścignionym szczytem moich marzeń było zostanie maratończykiem. W tym momencie dystans maratoński nie jest dla mnie czymś przerażającym.
Trochę to dziwne ale tak jest- magia maratonu prysła. Pisałem kiedyś wpis o tym jaki to wyjątkowy dzień …Nie jest to już jakieś wyjątkowe święto tylko bieg jak bieg – tyle ze dłuższy i trzeba mieć plan jak rozłożyć siły 🙂
Zaczyna mi powoli chodzić po głowie Ultramaraton Nowe Granice 103 km w Zielonej Górze- gdzie planuję zaatakować pełen dystans. Odbędzie się on dopiero w lutym, więc sporo jeszcze czasu. Oczywiste jest, że 103 km jest już wyczynem i nie jest to przebieżka dla każdego – ale kto powiedział, że to ja nie mogę być tym wybrańcem ?Myślę też , że gdy odchoruję setkę z lutego, w marzenia będzie się pchała się innego typu setka. (chociaż już jest w nich od dawna) Setka godna prawdziwego ultrasa – 100 mil. Mam już plan nawet cichy plan , będę musiał na to poświecić całą pierwszą połowę sezonu – ale nic co cenne nie przychodzi łatwo. Póki co to tylko marzenia -a bez nich życie by było smutne. Napiszę o tym osobny wpis.
Przeraża mnie jeden fakt, jeżeli udało by mi się pokonać dystans 103 km , czy będę potrafił jeszcze wyżej podnieść poprzeczkę ? – a jeśli będę w stanie , to gdzie i w jaki sposób ?
___________________
„Bieganie – jest ogromnym znakiem zapytania stawianym sobie każdego dnia. Czy będziesz mięczakiem, czy będziesz silny dzisiaj?”
– Peter Maher, maratończyk, Olimpijczyk