Już jutro, o godzinie 6 00 z boiska Szkoły Podstawowej nr 18 na ulicy Francuskiej w Zielonej Górze wystartuje III edycja Ultramaratonu biegnącego trasą nowych granic miasta. ( całość dystansu 103 km ).
Pomimo, że nie planuję ” atakować” całości dystansu ( trzeba coś sobie zostawić na kolejną edycje ) to zaczynam sobie pomału w pełni zdawać sprawę z tego, że to nie przelewki. Czy jestem przejęty i zestresowany ? A kto by nie był ? Tłumaczę sobie, że mój planowany dystans – blisko 70 km to…. tylko… maraton, półmaraton i szybka piąteczka 🙂 Większość ludzi słowo maraton wprawia w „podziw”, a wszystko co ponad – to już ” kosmos”. Będzie bolało, bardzo bolało…Trasa zapowiada się strasznie błotnista ( z powodu roztopów i ciągle padającego deszczu ) więc czysty nie dobiegnę. Zapowiada się fajna impreza, taka- ultra ekstremalna impreza .
Węglowodany wypływają mi uszami. Kasze ryż i makarony już mi się śnią po nocach. Najbardziej się boję tego, że się „przeładuję” węglowodanami i skończy się to częstym odwiedzaniem pobliskich zarośli. W skrócie mówiąc glikogen z mięśni ucieknie mi tyłkiem…
Aby się nie nudzić przez 7 godzin w pamięć telefonu wgrałem audiobooka – oczywiście coś na temat. Rich Roll „Ukryta Sila”. W ostateczności przerzucę się na muzykę.
Pakiet startowy odebrany, rzeczy do ubrania przygotowane- tylko zwlec się z rana, stawić na starcie i wprawić w ruch naprzemienny wytrenowane kończyny . Teraz czas spać z nadzieją, że się wyśpię, powtarzam z nadzieją – zawsze mawiają, że kiedyś musi być ten pierwszy raz…
Jeśli ktoś jest zainteresowany na Facebook-owej osi czasu o godzinie 6 ukaże się link z strony Garmin do śledzenia mnie na żywo – taki bajer w nowym zegarku, zapraszam wszystkich chętnych .