Tak się ostatnio skoncentrowałem na bieganiu na krótszych dystansach, że straciłem czujność bo przestałem sobie zdawać sprawę z faktu,iż niebezpiecznie się zbliża 18.PKO Poznań Maraton. W końcu będę miał do przedeptania dłuższą trasę i przekonam się, czy zwiększyła mi się wytrzymałość od ostatniego startu na królewskim dystansie.
Darzę tamtą trasę wielkim sentymentem ponieważ to na niej zadebiutowałem na dystansie maratońskim w ubiegłym roku . Popełniłem wtedy wprost gigantyczna ilość błędów, które spokojnie przemyślałem i mam szczery zamiar nie powtórzyć ich więcej. W historii bloga z początku października 2016 jest wpis o moich ubiegłorocznych zmaganiach więc zapraszam 🙂 do poczytania.
Patrząc na czas- jest co pobijać, 4:10:06 godziny 🙂 Ludzie pytają mnie w jaki czas mierzę – osobiście mogę się tylko domyślać ile jestem w stanie wykręcić. Jedno wiem na pewno – plan jest prosty, czyli brak planu – a tak na serio to mam do wyrównania rachunki z trasą maratonu. Atakuję realia czyli 3:35 godz – a jeśli będę miał dobry dzień i się uda szybciej, to tym bardziej będę się cieszył 🙂 .Najważniejsze jest jedno, aby dać z siebie wszystko, by nie czuć niedosytu. Wolę wiedzieć, że sobie z czymś nie poradziłem, niż żałować, że nie spróbowałem. A skoro tak, to do do dzieła…! 🙂
Do zobaczenia w niedzielę w Poznaniu na starcie.