W dzisiejszym wpisie w dużej mierze spowodowanym wczorajszymi kilkunastoma kilometrami wokół jeziora Wilkowskiego postaram się w skrócie udowodnić, że nie ma złej pory roku na bieganie ( są tylko słabe charaktery – słynny przereklamowany tekst ) . Wielu znajomych twierdzi „że jest za zimno i trzeba chodzić na bieżnię w siłowni ” ale ja w tej chwili nie widzę już w tym większego problemu.
Osoby takie szukają wyłącznie wymówki i usprawiedliwiania samego siebie tylko przed kim .Kiedyś też tak myślałem, dopóki nie spróbowałem jak się biega kiedy większość siedzi w domach.To, że na dworze jest zimno i bywają przymrozki też ma swoje plusy i nie powoduje paraliżu nóg.
Po dłuższym zastanowieniu w jaki sposób napisać posta, postanowiłem, że tradycyjna wersja „punktacji” okaże się w tym wypadku najskuteczniejsza.
[modula id=”4329″]
– TEMPERATURA:
Niektórzy z góry zakładają wersję, że jest za zimno. Wystarczy jednak się ciepło ubrać – jednak bez przesady, bo wtedy się na własnej skórze doświadczy, że się przesadziło z ubiorem. Człowiek automatycznie ze strachu przed zimnem ubiera się ” na cebulkę” a to wielki błąd. Do biegania w temperaturze takiej jaka panuje dzisiaj czyli +2″ Wystarczy na koszulkę z krótkim rękawem narzucić cieńką bluzę / kurtkę do biegania i zapewniam, że nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Inaczej organizm podczas wysiłku się „ugotuje”.
– PRZYRODA:
Kolejnym plusem jaki należałoby uświadomić wielu potencjalnym biegaczom są widoki. Kolorowe liście, szron na trawie, ptaki zbierające się na środku jeziora i ta cisza- kompletny brak ludzi wokół. Szczerze mówiąc najlepiej to zobaczyć na własne oczy.
– TRASA:
Osobiście jedna z rzeczy którą w bieganiu jesienią lubię najbardziej to taka,”nienaturalny ” (chociaż głębiej się zastanawiając podłoże nie należny do sztucznych 🙂 ) poziom amortyzacji podłoża, gdy biegnie się po ścieżce zasypanej liśćmi. Uczucie przemieszczania się po gąbce. Niestety bieganie po głębokich liściach ma również jeden minus. Nie można tego robić na nieznanej trasie, ponieważ nigdy się nie wie czy nie ma ukrytej jakieś przeszkody.
– MNIEJSZE ZMĘCZENIE ORGANIZMU
Kolejnym plusem jest to, że organizm w niższej temperaturze dużo mniej się męczy niż w lecie. Zauważyć to można po kilku kilometrach biegu. Bardzo pozytywne jest to – co wychodzi głównie przy biegach długodystansowych , że nie odczuwa się takiego pragnienia jak w lecie. Oczywiste jest, że przy większym kilometrażu jest to niebezpieczne dla organizmu, lecz w moim przypadku 25 kilometrów bez wodopoju jestem wstanie spokojnie przebiec.
Korzystając z wolnego w pracy i z tego, że nie pada deszcz, postaram się dzisiaj pójść troszkę potrenować. Zobaczymy gdzie mnie nogi poniosą, ale o tym w kolejnym wpisie.
_________________________________________________________________
Nie możesz stać się numerem jeden z dnia na dzień ani nawet w ciągu kilku lat… Będziesz przegrywać wiele biegów i musisz to zaakceptować, wyciągnąć z tego wnioski i wierzyć, że wygrasz następnym razem, biorąc pod uwagę, że masz szansę następnym razem znów przegrać… Cały czas musisz wierzyć, że następny raz wygrasz…aż do dnia, kiedy to się stanie.” Paula Radcliffe