Długo nic nie pisałem, powodów było kilka – praca po 12 godzin, treningi, zmiany priorytetów życiowych 🙂 itd. Oczywiście doba ma za mało godzin.
Urodziny rozpoczynające ostatni sezon w kategorii M20 bezlitośnie się zbliżają- co oznacza, że ponad 100 kilometrowy ultramaraton jest już tuż, tuż… Pomimo czekającego mnie karkołomnego zadania, zakazałem sobie w siebie wątpić. Teraz nadchodzi czas na działanie, a wszelkie wątpliwości tylko osłabiają ducha walki. Nawet nie przyjmuję do wiadomości opcji porażki. Boję się tylko powtórki niespodzianki z przed roku z 26 km – czyli konieczności pokonania tego bagna z fotki poniżej. Mam już plan jak to zrobić, tylko trzeba dopracować kilka szczegółów 😉
Z problemów technicznych- muszę się zastanowić co zrobić, aby nie przesadzić z zawartością plecaka i poradzić sobie z niesieniem balastu na plecach przez tyle kilometrów . Pomyślmy… telefon, bukłak, power bank, jakieś odżywki, sprzęt do nagrywania … Nie wiem jak się potoczy bieg , co się wydarzy na całym dystansie i czego w związku z tym będę potrzebował… Oczywiste jest jedno, będę miał 14 i pół godziny na pokonanie całej trasy. Jak to zaplanować ? Kalkulator biegowy wylicza, że aby się zmieścić w limicie będę musiał biec przynajmniej z minimalną średnią 8:26 min/km . Patrząc na fakt że w lipcu biegnąc na Hel z różnymi przygodami po drodze, poruszałem się ze średnim tempem 7:51 min/km – myślę, że powinno się udać. Nie mam założeń ani szczególnych postanowień – dotarcie do mety w limicie czasowym będzie dla mnie ogromnym wyczynem, a każda minuta, o którą ewentualnie mógłbym przyśpieszyć tylko zwiększy radość z sukcesu.
Jak pójdzie bieg, okaże się to 24.02.2018 o godzinie 6 :00 gdy wyruszę w trasę.
______________________________________________________
Twoje ciało bedzie Ci podpowiadać, że nie ma uzasadnionego powodu abyś kontynuował. Jedynym sposobem na to jest poleganie na umyśle, co na szczęście jest niezależne od logiki”– Tim Noakes, ultramaratończyk, autor „Lore of Running”