Ok 12 Maj. urodziny mojego brata, ale nie o to chodzi 🙂 Minął prawie rok, czas chyba opowiedzieć dlaczego tak milczałem na temat tamtego startu. Jak widać nie powstała nawet relacja i przemilczałem wszystko. Nazwałem to w skrócie szrama i na tym ucinałem temat. To słowo bardzo trafne oddaje moje ówczesne uczucia…
Popełniłem wtedy wiele błędów, nie wszystkie były spowodowane moją głupotą, ale niestety większość tak…
BŁAD NR 1
Bieg po kilku nockach w pracy , do tego nieprzespana noc przed startem w Grodzisku Wlkp. Nie było to do końca moim błędem, ponieważ grafiku w pracy sam nie układałem 🙂 A, że zamiast przymknąć oko, wolałem gadanie – cóż to już inna sprawa.
BŁAD NR 2
Sam start, pierwsza linia, tak aby ładnie wyglądać na fotce i nikt mi nie właził pod nogi. Czym to się skończyło ? Zrobieniem ze mnie lidera i mimowolnym biegiem po 5:30 min/km. Zanim się zorientowałem minął 10 km a ja wciąż leciałem w czołówce, bodajże na 3 miejscu 🙂 Nie dało się zwolnić ponieważ musiałbym samotnie po ciemku szukać trasy, a jej oznakowanie po ciemku..było ..
BŁAD NR 3
Zrobiło się widno, i wtedy się zaczęło. Podbiegi, zbiegi i piasek wsypujący się do butów – a ja zostawiłem w torbie stuptuty ( to co na foto na butach) z myślą „po jaka cholerę mam na sobie nosić, przecież jest sucho i bez błota ” Jak się okazuje nie tylko do tego się przydają 🙂
BŁAD NR 4
Za dużo głupot w plecaku od startu – a za mało potrzebnych rzeczy. Tona elektroniki, żeli, nawet pluszowy misiek, którego postanowiłem przetransportować 110 km.. A cholernej gazy, skarpetek czy czegoś przeciwbólowego nie wrzuciłem w plecak! Przed Nowym Tomyślem wpadłem z mostku do rzeczki. Kiedy szedłem boso po lesie wykręcając skarpetki, ugryzła mnie w stopę osa, a ja nawet nie miałem niczego przeciwbólowego, nie miałem nawet czym wytrzeć lecącej krwi na kostce … – głupie myślenie „po co mi takie duperele na 50 km trasy” hehehhe 🙂
BŁĄD NR 5
Przerwa w Nowym Tomyślu. Zamiast spokojnie zjeść i się napić wolałem marnować czas na nagrywanie filmów i robienie selfie . Zresztą jedzenie w pośpiechu było powodem moje późniejszej porażki ale o tym w późniejszych punktach.
BŁAD NR 6
Świeżaki – nie te z biedronki ale startujący z Nowego Tomyśla biegnący 56 km. Niepotrzebnie dałem się złapać na nadawane przez nich szybsze tempo…
BŁAD NR 7
Czy zgubienie na trasie można określić wyłącznie moim błędem ? Wydaje mi się że raczej bardziej oznakowanie trasy momentami było niewystarczające – a może wzrok mnie już zawodził 🙂
BŁAD NR 8
Odpoczynek w Wąsowie w namiocie. Zamiast wyjść na dwór, wolałem siedzieć 20 min w piekarniku i gadać przez telefon 🙂
Nie będę wymieniał dalej błędów ponieważ ciężko je od tego momentu wyliczyć. Zrobiło się piekielnie gorąco, coraz więcej trasy szedłem zamiast biec… uparcie toczyłem się, dreptałem , aż dotarłem do 89 km. Zacząłem wymiotować krwią.. ( takie są efekty jak przez pospiech przypadkiem w Nowym Tomyślu się połknie suszona brzoskwinie wraz z pestką) Majaczyłem do tego stopnia, że powiedziałem, że to moje ostatnie 100 km i już nigdy więcej się na ten dystans nie porwę ! Tak czy inaczej musiałem odpuścić, bo wiedziałem, niezależnie czy ukończę trasę i tak ten start pozostanie dla mnie porażką.
Plus był tylko jeden 🙂 przejechałem się terenówka 2 km a inni musieli zasuwać z buta 🙂
[endomondowp workout_id=”1119313842″ type=”workout”]
Mój dowcip wymydlony pod koniec biegu. zrozumie go tylko ultras
Biegniesz po iglastym lesie, masz sraczkę i nie masz papieru toaletowego – ale masz bufa z którego niby można wszystko zrobić hehe ale… no własnie w tym sęk że, jest z jakiegoś elitarnego biegu- wiec co zrobisz ?
Czekam na odpowiedź w komentarzu haha.